Legion Śląski

 

Idea walki orężnej o niepodległość Polski obecna była na Śląsku Cieszyńskim na długo przed wybuchem I wojny światowej. Działające na jego terenie organizacja strzelecka, Sokół, a także powstające już od 1912 r. drużyny harcerskie skupiały rzesze młodzieży gimnazjalnej i robotniczej, formując ich patriotyzm, rozbudzając ducha walki i przygotowując do służby polowej. Do 1914 r. organizacje te zdołały wyćwiczyć około tysiąca młodych mieszkańców Śląska Cieszyńskiego. Natychmiast po utworzeniu w dniu 16 sierpnia 1914 r. Legionów Polskich blisko stu członków Strzelca, skupiającego robotniczą młodzież z okolic Ostrawy i Bogumina, samodzielnie lub w grupach udało się do Krakowa, zaciągając się tam do 1. i 2. pułku piechoty. Pozostający na Śląsku Cieszyńskim członkowie Sokoła i drużyn skautowych znaleźli się tymczasem pod skrzydłami utworzonej 23 sierpnia 1914 r. Sekcji Śląskiej Naczelnego Komitetu Narodowego, stanowiącej międzypartyjną reprezentację cieszyńskich Polaków. Z jej inicjatywy jeszcze w sierpniu 1914 r. w Cieszynie przystąpiono do formowania oddziału, z czasem nazwanego Legionem Śląskim, który, wstępując jako zwarta formacja do Legionów Polskich, stać miał się – według słów jednego z głównych organizatorów oddziału, nauczyciela i poety Jana Łyska – widoczną, realną ofiarą krwi, którą Śląsk składa Polsce”. W szybkim tempie szeregi Legionu Śląskiego, na którego czele stanął Hieronim Przepiliński, kierownik szkoły wydziałowej w Cieszynie i komendant organizacji sokolskich na Śląsku Cieszyńskim, rozrosły się do ponad 400 ochotników, wśród których najliczniej reprezentowani byli młodzi górnicy i metalowcy z Zagłębia Kawińskiego i Ostrawskiego, Dziedzic oraz Trzyńca,  a ponadto rzemieślnicy, uczniowie i studenci, nauczyciele, kupcy i urzędnicy. Nie zabrakło także synów chłopskich oraz górali z okolic Istebnej i Jabłonkowa. Wyekwipowany ze składek mieszkańców Śląska Cieszyńskiego, Legion Śląski przez miesiąc obozował w cieszyńskim Parku Sikory, skąd jego żołnierze codziennie wyruszali na ćwiczenia odbywający się nie tylko na okolicznych polach, ale także w dalszych rejonach Śląska Cieszyńskiego, w tym również w zagłębiu węglowym. Ćwiczeniom przyglądały się rzesze miejscowej ludności, a w niejednej wsi gotowano legionistom uroczyste powitania, jak zdarzyło się to np. w Mistrzowicach i sąsiednim Koniakowie, gdzie – jak donosił „Głos Ludu Śląskiego – „legionistom zbudowano bramę tryumfalną, goszcząc ich iście po staropolsku, mimo znacznie spóźnionej pory”.

W sobotę 19 września 1914 r. dla szykujących się już do wymarszu legionistów odprawiono mszę świętą w kościele jezuickim na Saskiej Kępie, po której poseł do Rady Państwa w Wiedniu ks. Józef Londzin zwrócił się do śląskich ochotników z gorącymi życzeniami „szczęśliwego powrotu po wywalczeniu lepszej doli dla Ojczyzny”. Przeznaczone dla legionistów ewangelików nabożeństwo odbyło się w kościele ewangelickim. Tam wzruszające przemówienie do żołnierzy wygłosił  prof. Jan Stonawski. Następnego dnia w Parku Sikory nastąpiło zaprzysiężenie nowo zgłoszonych ochotników. Jak odnotowano w „Gwiazdce Cieszyńskiej”, „od przysięgi nikt się nie uchylił, mimo, iż wyraźnie jej znaczenie wytłómaczono i nikogo do niej nie zmuszano”.

Uroczyste pożegnanie Legionu nastąpiło w poniedziałek 21 września. Tego dnia – według relacji „Robotnika Śląskiego” – „o godzinie 1-szej z południa wmaszerowała na rynek przednia straż naszego oddziału. Za chwilę potem odezwała się wesoło trąbka, dając znać, że i siła główna się zbliża. Wszystkim dech w piersiach zaparło. Jeszcze chwila oczekiwania a na rynek wmaszerowały miarowym krokiem i sprawnie, w szyku bojowym, zajęły całą połać obszernego placu przed »Domem narodowym« głębokie kolumny legionistów polskich w pełnem uzbrojeniu połowem, z bronią umajoną kwiatami. Huragan okrzyków i oklasków przywitał żołnierzy naszych. Deszcze kwiatów posypały się na nich. Przed frontem stanęli delegaci Sekcyi śląskiej Naczelnego Komitetu Narodowego posłowie obywatel dr. Jan Michejda i tow. Tadeusz Reger”. Obydwaj wygłosili przemówienia. O ile jednak Jan Michejda, dochowując zasad ówczesnej politycznej poprawności, podkreślał, że legiony stanowią część armii austro-węgierskiej, a Polacy winni są wdzięczność Najjaśniejszemu Panu za szczególną opiekę, jaką otacza naród polski i dlatego żarliwie bronić powinni „Ojczyzny Austryi”, to Tadeusz Reger, nie napomknąwszy nawet o Habsburgach i Austrii, otwarcie nawoływał: „Wierzymy Wam, żołnierze polscy, ufamy Waszej broni, że wojna ta musi się skończyć zwycięstwem kultury nad barbarzyństwem a wtedy także dla naszej ojczyzny Polski błyśnie gwiazda wolności i swobody! Zadaniem Waszem będzie teraz nie dyplomatyzować, nie politykować i nie snuć intryg bezowocnych. Dość było w Polsce rozdwojenia. Teraz trzeba zgody i jedności. Teraz hasłem naszem musi być hasło naszego generała Baczyńskiego: młócić, młócić, bez końca młócić, aż wymłócimy Moskała precz z Polski! Idźcie więc w bój i wracajcie szczęśliwie! Przynieście wolność uciemiężonym ludom z niewoli carskiej, zdobądźcie wolną, niepodległą Polskę ludową! Precz z caratem! Niech żyje Polska!”. Po przemówieniach odśpiewano „hymn ludowy” oraz Mazurka Dąbrowskiego, po czym legioniści w zwartym szyku przemaszerowali ulicą Głęboką (wtedy: Arcyksiężnej Stefanii) i przez Saską Kępę dotarli na dworzec w zachodniej części miasta, gdzie wsiedli do podstawionego pociągu. Jak donosił „Robotnik Śląski”, „Tłumy ludu polskiego, który zjechał ze wszystkich stron Śląska, towarzyszyły legionistom przez całą drogę, obdarowując ich kwiatami, papierosami i łakociami. Z okien rzucano na przechodzących obficie kwiaty. Gdy pociąg ruszył, wśród śpiewu polskich pieśni bojowych, nie jedno oko łzą zaszło, łzą żalu, ale i radości. Wszak żegnaliśmy kwiat naszej młodzieży, tych najdzielniejszych i najlepszych czterystu… Przez swój udział w tej ofierze narodowej Śląsk zadokumentował — nie po raz pierwszy zresztą — że wiernie stoi przy swej macierzy polskiej i że wierności tej chce dochować niezłomnie, na zawsze, bez względu na zmienne koleje losu i bez względu na najbardziej szalone i szaleńczej wysiłki naszych niekulturalnych wrogów. Śląsk jest i pozostanie polskim. Dowodem tego to, że umiał złożyć na ołtarzu ojczyzny największą ofiarę — ofiarę własnej krwi. Gdy takich ma Polska synów, przyszłość jej jest zapewniona”.

Wyruszywszy z Cieszyna, Legion Śląski trafił do Mszany Dolnej, gdzie po kilku reorganizacjach zrąb oddziału włączony został – jako 2. kompania, nazywana „śląską” – do 1. batalionu 3. pułku piechoty II Brygady Legionów Polskich. Odtąd też miał brać udział we wszystkich działaniach wojennych prowadzonych przez macierzysty pułk. Szlak bojowy kompanii śląskiej wiódł z Węgier przez Karpaty, gdzie cieszyńscy ochotnicy uczestniczyli w krwawych walkach pod Nadwórną, Fitkowem, Mołotkowem i w obronie Przełęczy Pantyrskiej, następnie  na Bukowinę i pola bitew pod Łużanami, Witelówką, Rokitną i Rarańczą, skąd oddział trafił ostatecznie na Wołyń, gdzie brał udział m.in. w ciężkich zmaganiach pod Kostiuchnówką. W tym czasie, w wyniku poniesionych strat, ale też w rezultacie otrzymywanych awansów i kolejnych reorganizacji, wywodzący się ze Śląska legioniści nie dominowali już liczebnie w 2. kompanii, ale rozproszeni byli w wielu jednostkach I i II Brygady. Zważywszy, iż do różnorodnych oddziałów trafili także cieszyńscy ochotnicy, którzy już w sierpniu 1914 r. samodzielnie zgłosili swój akces do Legionów, stwierdzić wypada, iż cieszyńskich Ślązaków w 1916 r. spotkać można było niemal we wszystkich legionowych jednostkach. Według aktualnych szacunków łączna liczba legionistów wywodzących się ze Śląska Cieszyńskiego lub graniczących z nim terenów Moraw przekraczała 600. Spośród nich co najmniej 10 procent poległo, mając na sobie legionowy mundur, a łączne straty, obejmujące także zmarłych z chorób, rannych, wziętych do niewoli i zaginionych, wyniosły ponad jedną trzecią.

Poparcie, z jakim na Śląsku Cieszyńskim spotkała się idea uformowania Legionów Polskich dowiodło, iż trwający od ponad półwiecza proces formowania się nowoczesnego narodu polskiego w śląskiej dzielnicy dobiegł końca. W chwili, gdy wkraczających na obszar Królestwa Kongresowego żołnierzy Kompanii Kadrowej witał trzask zamykanych okiennic, cieszyńscy Ślązacy zademonstrowali, że stanowią dojrzałą i w pełni świadomą cząstkę narodu polskiego, gotową ponieść najwyższą ofiarę na rzecz wolności, całości i niepodległości Rzeczpospolitej. Przyjąwszy za swoją ideę orężnej walki o wyzwolenie Ojczyzny, na polach Mołotkowa i Rafajłowej, nad Prutem i pod Kostiuchnówką wzięli w imieniu Śląska krwawe zaślubiny z Polską.

Tekst Krzysztof Szelong
Wybór i opis ilustracji Krzysztof Kleczek