Gen. Józef Haller i Hallerczycy na łamach „Gwiazdki Cieszyńskiej” w 1919 r. – wybór materiałów

 

„Z Paryża. […] Ucieszyłem się ogromnie, gdy mnie zaczęli odwiedzać oficerowie polscy, pochodzący ze Śląska, służący w armii Hallera. Przyjeżdżali oni nawet z daleka, by się dowiedzieć coś nowego o Śląsku, skąd od 6 miesięcy nie mają żadnej wiadomości, a. ci, co przyjechać nie mogli, pisali listy, na które według możności szeroko odpisywałem. Są to przeważnie jeńcy włoscy, którzy wstąpili do armii polskiej. Tak oficerowie, jak i żołnierze mają piękne uniformy francuskie z czapkami, podobnemi do rogatywek, na których wyhaftowany jest z boku i biały orzeł. Wyglądają wszyscy bardzo dobrze i wszyscy oświadczają, że się dobrze mają i są zupełnie ze swojego losu zadowoleni. Tęsknią jednak wszyscy za Ojczyzną i radziby bronić kochanego Śląska. Dyscyplina jest bardzo dobra, duch wyjątkowo podniosły. Pośredniczyłem w przesyłce listów do ich rodzin na Śląsku, a rodziny mogą wysłać do tych żołnierzy, których adresy są znane, wiadomości o sobie za pośrednictwem Rady Narodowej, która listy wyśle kuryerem do Paryża i tamże nadane zostaną na pocztę.

We Francyi znajdują się następujący oficerowie polscy, pochodzący z Księstwa Cieszyńskiego: kapitan Warta z Frysztatu; porucznicy: Gajdzica z Ustronia, Kaleta z Cierlicka, Harwot z Nieborów, Kożusznik z Bogumina; podporucznicy: Mola z Czechowic, Ożana Jerzy z Cisownicy, Gieruszczak z Cieszyna, Wind ze Strumienia, Twardzik z Średniej Suchej, Kiszka Jan z Dolnej Suchej, Skrzypek Floryan, nauczyciel z Ustronia, Pilch Jan z Wisły, Michejda Jan z Nawsia, Hławiczka Andrzej z Puńcowa, dr. Kisiała Jan z Frysztatu, Karch Jerzy z Wisły, Kubala Franciszek z Pruchnej, Wiklicki z Cieszyna, Janiurek Jan z Piotrowic, Tłoczek Teofil z Dębowca, Szweda Jan z Dąbrowej, Solich Jan z Łazów, Kukucz Rudolf z Dziećmorowic, Kubisz Jerzy z Kocobędza, Saszecki Karol z Cieszyna, Gabryś Jan z Wędryni, Rymorz Paweł z Godziszowa, Kisza Jan z Łazów, Siwek Franciszek z Rychwałdu, Poncza Jan z Nieborów, Wojnar Jan z Trzyńca, Szewieczek Franciszek z Grodziszcza, Zaremba Jan z Cieszyna, Balcarek Ludwik z Trzyńca, Śniegoń Józef z Trzyńca, Oszelda Jerzy z Ropicy, Drahokoupil Franc, z Grójca, Maulc Józef z Frysztatu, Sznapka Alojzy z Górnej Suchej; Aspiranci: Branny z Bobrku, Staszko Adam z Goleszowa i Górnikiewicz Władysław z Dziedzic (przebywa jeszcze w St. Maria, Włochy). Oprócz powyższych znajduje się w wojsku polskiem Hallera 2.500 żołnierzy ze Śląska Cieszyńskiego. Jest to najlepsza odpowiedź na pytanie, czy Śląsk chce należeć do Polski. […]”

Gwiazdka Cieszyńska, nr 29 z 18 kwietnia 1919 r.

 

„Od naszych żołnierzy z armii Hallera we Francyi, Ks. poseł Londzin otrzymał następujący list: Składamy serdeczne podziękowanie Radzie Narodowej i ludowi polskiemu za dzielną obronę przed najazdem nieprzyjaciela na starą dzielnicę Piastowską. Do listopada przeszłego roku byliśmy jeńcami we Włoszech, tegożto miesiąca wstąpiliśmy jako ochotnicy do armii polskiej we Włoszech. W styczniu b. r. wyjechaliśmy do Francyi na kurs wojskowy w Cjuintin (Bretagne). Wczoraj B4. marca 1919) przybyliśmy do Ussy (Calvados) do kompanii po odbyciu kursu. Zwracamy się z prośbą o zawiadomienie naszych krewnych i znajomych o naszym pobycie na ziemi francuskiej. Sierżanci: Adam Staszko z Goleszowa, Henryk Byrtus z Jabłonkowa, Jan Wojtek z Bobrku, Józef Handzel z Wapienicy nr. 92. Adres: VI. komp. Troupes Polonaises, Ussy (Calvados) France. “

Gwiazdka Cieszyńska, nr 30 z 22 kwietnia 1919 r.

Gen. Haller przyjedzie do Cieszyna. W niedługim czasie ma przyjechać do Cieszyna gen. Haller. Dzień przyjazdu nie jest jeszcze ustalony. Pisma czeskie, zamieszczając wiadomość o zamierzonym przyjeździe gen. Hallera do Cieszyna, okazują mocne zaniepokojenie zapowiedzią przyjazdu generała Hallera, o którego armii wyrażają się z dziwnym respektem, oceniając liczbę żołnierzy armii Hallera na 100 tysięcy i przeszło 2 tysiące oficerów. Pisma czeskie same przyznają, że mnóstwo oficerów i żołnierzy, znajdujących się w armii Hallera, pochodzi ze Śląska Cieszyńskiego. Wychodzący w Ostrawie »Ostravsky Dennik« wskazuje na fakt, że przed kilku dniami bawił w Cieszynie minister wojny Leśniewski i stwierdza, że po odjeździe polskiego ministra wojny podniosły się w prasie polskiej głosy, domagające się rozstrzygnięcia sporu o Księstwo Cieszyńskie bagnetem. Czesi są silnie zaniepokojeni tem, że również do pobytu generała Hallera w Cieszynie prasa polska przywiązuje wielkie znaczenie i żądają, aby zwrócono baczną uwagę na odwiedziny polskich generałów w Cieszynie. Czy im tego może chcą zakazać?”

Gwiazdka Cieszyńska, nr 33 z 2 maja 1919 r.

 

Serdeczne pozdrowienie wszystkim Czytelnikom i Czytelniczkom, oraz »Jurowi i Jónkowi« zasyłają z armii gen. Hallera następujący Ślązacy: Strzelec I. ki. Jerzy Sikora z Istebnej, strz. Jerzy Skocz z Trzanowic.”

Gwiazdka Cieszyńska, nr 38 z 20 maja 1919 r.

 

„Witaj nam, witaj!

Witaj nam, witaj, drogi Bohaterze!
przychodzisz bronić ojczystej rubieży,
polegać możesz w niezachwianej wierze,
że każdy z Tobą i w ogień pobieży,
bo imię Twoje jak magnes niewoli,
a wśród nas nie brak ludzi dobrej woli!…
Witaj nam, witaj, drogi Generale!
nosiłeś sztandar ojczysty wysoko,
a dziś go dzierżysz wykąpany w chwale,
by na nim spocząć mogło świata oko;
Tyś głosił światu imię Polski dumnie,
gdy nam krakano: znów spoczęła w trumnie!…
Witaj nam, witaj, Kochany i\Drogi!
dziś dla nas lepszej przyszłości Zwiastunie,
gdy wkraczasz w Śląska ofiarnego progi,
serce gorzeje nam jaśniej by w łunie;
Ty skupiasz myśli w orężne ognisko,
więc dzisiaj wolność droga tak nam blizko.,.!
Witaj nam, witaj w starym Piastów grodzie!
Tyś dla nas jakby podmuch świeżej wiosny,
bo my jak więźnie o chlebie i wodzie,
których Wolności budzi głos radosny;
Tyś dla nas jakby oliwna gałązka: —
niema — wołamy — dziś Polski bez Śląska!

Ślązak.

 

* * *

 

Ziemia Śląska w hołdzie generałowi Hallerowi.

Żywem i żywiołowem tętnem uderzyło polskie serce Śląska Cieszyńskiego ubiegły czwartek, gdy wśród długotrwałej udręki obcego najazdu mogło wyrazić wielkiemu hetmanowi polskiej armii, utworzonej na obczyźnie, wszystkie swe uczucia. Witaliśmy serdecznie i tryumfalnie generała Hallera w naszym polskim Cieszynie. Mimo, że wieść o przyjeździe jego rozeszła się dosyć późno, mimo, iż spóźnione prace polne więziły wieśniaka na zagonie, mimo szykan zazdrosnych czeskich żołdaków, zatrzymujących na linii demarkacyjnej rzesze, zdążające do Cieszyna, przybyły na wjazd zwycięskiego wodza do grodu piastowskiego nieprzeliczone tłumy polskiego ludu, które zadokumentowały szczerą, gorącą owacyą, zgotowaną drogiemu gościowi, swą nieugiętą wolę należenia do matki Polski. Imię wielkiego i zasłużonego organizatora naszych wojsk w gościnnej Francyi i skwarnych Włoszech zelektryzowało każdego uświadomionego Polaka na Śląsku. Tak szczerej i serdecznej owacyi jeszcze zapewnie Cieszyn nie widział. Przyjmowano tu kilkakrotnie monarchów zaborczych, w niewinnej krwi ludzkiej skąpanych, generałów pruskich i innych dygnitarzy, wjeżdżających z dumnem czołem na ulice polskiego miasta, lecz to wszystko było takie sztywne, zimne, lodowate, bo wymuszone i nakazane z góry. Tym razem poszedł lud za głosem serca i gorącego uczucia patrystycznego, by wyrazić wielkiemu hetmanowi a zarazem tak serdecznemu przyjacielowi, który na ołtarzu obrony Śląska złożył cenną ofiarę życia swego brata, szczerą cześć i hołd. Przed dworcem. Czwartek, 12. czerwca, godz. 9. przed południem. Przed dworcem głównym żywy ruch. Ze wszystkich stron nadciągają tłumne rzesze ludu wiejskiego w odświętnej szacie, snuje się sznurkiem polska młodzież .szkolna z Cieszyna, Bobrku i nawet z dalszej okolicy z kwiatami i chorągiewkami w ręku, i ustawia się w długim szpalerze od dworca przez całą ulicę dworcową aż hen daleko na Saską Kępę. Przecudny widok. Przez szpaler nadchodzi z karabinem na ramieniu kompania honorowa, dziarskie żołnierskie postacie, z muzyką, spieszą reprezentanci naczelnych władz, delegacye polskich towarzystw ze sztandarami, nareszcie kroczy za czerwono-białym sztandarem liczny zastęp polskich górników i robotników; przedarli się przez czeski kordon, chcą koniecznie zobaczyć oblicze tego, na którym budują wszystkie swe nadzieje i wylać przed nim swe żale i poprosić o rychły ratunek z piekła, jakie znosić muszą od czterech przeszło miesięcy pod brutalną okupacyą zdradzieckiego wroga. Na peronie ustawił się korpus oficerski, Rada Narodowa, szef rządu krajowego, szef starostwa, sądu obwodowego, zastępcy naczelnej władzy szkolnej krajowej, deputacye Polskich Kongregacyi Pań i Panien i dziewcząt pracujących, Polskiej Młodzieży katolickiej, Czytelni katolickiej, Stowarzyszenia św, Zyty, skupione koło swych sztandarów. A plac przed dworcem zamienia się na falujące morze głów, a ciągle jeszcze napływają nowe pochody i grupy z bliższej i dalszej okolicy.

Powitanie na dworcu.

O godz. ½ 11. nadjechał pociąg z Bielska na dworzec cieszyński, wiozący oczekiwanego gościa. Generał Haller, typ polskiego żołnierza w pięknym niebieskim mundurze, wysiada wśród niemilknących okrzyków: »Cześć! Niech żyje!« Po powitaniu przez dywizyonera Latinika i przeglądzie kompanii honorowej i powitaniu zgromadzonego korpusu oficerskiego załogi cieszyńskiej wygłosił ks. poseł Londzin do przybyłego gościa następujące słowa powitania: »Witamy Cię, Generale! Przeżywaliśmy ciężkie dni udręki, ale dziś nabieramy otuchy, otrząsamy się z wszelkich trosk, witając Ciebie, Generale. Wiemy, czem jesteś, jak pracowałeś w czasie wojny, jak tworzyłeś, armię polską we Francyi, a tak podczas wojny, jak we Francyi, miałeś też pod sobą Ślązaków. Poniosłeś, Panie Generale, ofiarę osobistą dla Śląska, gdyż brat Twój położył życie swe w obronie Śląska. Znamy Twą przyjaźń dla Śląska. Czcimy też i uwielbiamy Cię jako swego dobroczyńcę i jako takiego prosimy Cię, nie opuść nas! Cały polski Śląsk musi do Polski należeć. My naszej ziemi nie damy! Ostatnie słowa tłum cały powtórzył gromkim okrzykiem: »Nie damy!« Z werwę oratorską podziękował generał Haller za powitanie: »Witam Was, obywatele Piastowskiej, iście polskiej tej ziemi śląskiej. Przybyłem do Was nie jako Wasz dobroczyńca, lecz sługa narodu. Służba ta nie na dziś tylko, gdyż ciężkie chwile nas czekają. Wszyscy musimy się wprzęgnąć do służby, a zwyciężymy! Bóg nas prawdziwie szczęśliwie prowadził w czasie wojny. Co było nasze, będzie i musi być nasze. Wierzymy w spełnienie wszystkich proroctw wieszczów naszych, w to, co nam matki nasze podawały. Niedawno otrzymałem z pod strzechy wieśniaczej z mojej wsi. rodzinnej Jurczyc adres prosty a szczery, który powiadał, że obecnie w czynach się chowamy, nie w pieśniach, nie w łzawych a „tęsknych pragnieniach. Dziś czas na czyn”. Śmiało, z podniesionem czołem, budujmy przyszłość, z wiarą tylko we własne siły. A te już mamy. Front nasz stoi jak mur od Suwałk po Cieszyn. Wojsko jest, ale jest też, co jest jeszcze większą rzeczą, duch w narodzie. Z krwi, którą przepojona jest ziemia nasza, wyrośliśmy i ziemi tej nie damy. Każde dzieło twórcze rodzi się z miłości, a nasz żołnierz polski wyrósł z miłości sprawy polskiej. Nie nienawiść do wroga popycha nas do czynu, lecz chęć zaprowadzenia sprawiedliwości na naszej ziemi. Miecz polski jest mieczem prawa i sprawiedliwości i kreśli sprawiedliwość. Wspomnieliście o śmierci brata mego. Śmierć ta smutkiem przejęła mą rodzinę, ale w smutku tym była i radość, że nowy węzeł zadzierzgnięty został między Śląskiem a Polską, mogiła ta, to jakby nowa twierdza polskości tutaj. Jak Śląsk, tak Spiż i Orawa ciągną do Polski, tulą się, jakby sieroty, da swej macierzy. Przyjmiemy je z zapewnieniem, że wszystkim u nas dobrze będzie. Wierzę, że Śląsk będzie należał do Polski, gdyż inaczej być nie może. Niech żyje polski Śląsk!«

Następnie przemówiła imieniem Związku Polek p. Kiedroniowa, witając niezłomnego wodza na naszej polskiej ziemi, w którą wsiąknęła krew rycerska brata generała, obrońcy Śląska; na końcu wyraziła mocną ufność, że gen. Haller jako nasz hetman wyznaczy granice zachodnie Polski. Kongregacya Maryańska złożyła generałowi-sodalisowi hołd w serdecznych słowach przez usta swej przewodniczącej p. Polaczkównej, na które generał odpowiedział: »Jestem sodalisem i pozostanę nim do śmierci«, przyjmując podany mu im. Kongregacyi prześliczny bukiet. Przed dworcem witali gościa nasi górale istebniańscy i zagrali mu na swych instrumentach, kobzie i skrzypkach swojską powitalna pieśń. Serdeczne powitanie przez górników. Pyłem węglowym okryci, niewyspani, zmęczeni całonocną pracą górnicy z rewiru przedstawili następnie przez rzecznika swego p. Jana Martinka z Łazów ciężką swą dolę pod obcem jarzmem. Gen. Haller, wzruszony do łez, ucałował mówcę i uściskał spracowane dłonie tych, którzy pierwsi chwycili za broń, by podstępnego wroga nie wpuścić na polską ziemię śląską. Ujmującemi słowy wzywał do cierpliwości, hartu i wytrwania i przeslrzageł przed nierozważnymi krokami. Gdy wsiadał do automobilu, wręczyła mu dziewczynka polskiej szkoły bukiet, a dzieci i młodzież obrzuciły go deszczem świeżych kwiatów. Generał Haller wjeżdżał wśród gromkich, niemilknących okrzyków: »Cześć! Niech żyje!« wzdłuż gęstych szpalerów jak tryumfator do miasta. Przed hotelem pod »Jeleniem« zgotowała mu ludność drugą serdeczną owacyę.

Generał w Radzie Narodowej.

W wielkiej sali posiedzeń Rady Narodowej na zamku cieszyńskim powitał gościa pos, Reger, który podkreślił, że krew ludu, przelana w obronie zagrożonej przez wroga ziemi jest najwymowniejszym dowodem polskości kraju. W tej sali, gdzie sprawowali polscy Piastowie rządy przez 260 lat, skąd podczas wojny wysyłali różni Wilhelmowie, Hindenburgowie, Hotzendorfowie miliony ofiar na rzeź wojenną, prosimy: Wodzu, wypędź wroga z kraju! Serdecznie i z przejęciem odpowiedział gen. Haller: »Bracia jednej, zjednoczonej Polski! Nie rzucim ziemi, zoranej ręką rolnika i rozkopanej ręką górnika polskiego. Nie oddamy piędzi ziemi, gdzie miecz polski torował drogę prawu i sprawiedliwości, którą zrosiła krew żołnierza polskiego. Jak długo mi sił i życia starczy, służę i służyć będę Ojczyźnie. Śląsk jest częścią tej Ojczyzny. Za mało jednak głos o tem rozchodził się na zewnątrz. My wiemy, czem jest Śląsk dla Polski. W ludzie drga serce i nerw polski. Jak wieczny dzwon, nie skargi, lecz wołania, powinniście podnosić Wasz głos. Wy tutaj i lud cały doskonale rozumiecie, gdzie jest Wasza obrona lecz są inne czynniki, które nie zawsze to rozumieją. Żołnierz polski czuje niekiedy z przykrością, że ma za mało opieki, nie od ludu, lecz od tych, którzy mają możność. Dlatego powinniście wołać do Sejmu i przypominać mu to, czego on często nie wyczuwa. Sejm jest zaprzątnięty tylu sprawami, że snadnie może zapomnieć o chwili, która bidzie odpowiednią. Apeluję w tym względzie do obecnych tu panów posłów. Ja jestem karnym żołnierzem, który podlega rozkazowi. Otrzymałem rozkaz marszu na wschód i poszedłem tam, gdy ofenzywa jeszcze nie była skończona, wyszedł rozkaz, by mnie podległe wojsko usunęło się i otrzymałem rozkaz obsadzenia granicy niemieckiej na zachodzie. Stoję tu na straży przeciw Niemcom. Żądajcie rozkazu, a ja każdemu rozkazowi karnie się poddam i tego, którego wy zażądacie, szczególnie się podejmę. Żądania od Was powinny wychodzić od ludu, bo Wy najlepiej wiecie, czem jest ta ziemia i kiedy chwila odpowiednia,«

Przyjęcie delegacyi: zastępcy Orawy, Spiżu i Czadeckiego, górników i wójtów śląskich.

Następnie przyjął generał deputacyę ludności polskiej z ziemi czacańskiej, spiżskiej i orawskiej, prowędzoną przez ks. administratora Józefa Szymeczka z Mostów, Delegaci, którzy się cichaczem i z trudem przekradli przez kordon czeski, błagali o pomoc i ratunek, gdyż ludność polska w Czacańskiem, na Spiżu i Orawie nigdy nie pójdzie pod twarde jarzmo brutalnego najeźdżcy. Następnie zjawiła się delegacya górników, kolejarzy i jeden zastępca uciskanej przez »Grenzschutz« ludności polskiej na Górnym Śląsku i deputacya wójtów z Księstwa Cieszyńskiego. Swą uprzedzającą uprzejmością i serdeczną rycerskością zdobył sobie generał Haller serca wszystkich, a umiał tak wszystkich zagrzać otuchą i wlać nadzieję i hart w zwątpiałe i niecierpliwe dusze, że delegacie opuszczały salę audyencyi ze wzruszeniem, ze łzami w oczach. Przy obiedzie, wydanym na cześć dostojnego gościa, wzniósł toast dywizyoner L a t i n i k na cześć generała, gen. Haller na cześć wojsk polskich, a w przemowie francuskiej na cześć Francyi, a szczególnie Włoch, które pomagały bardzo skutecznie w tworzeniu i wyekwipowaniu armii polskiej, nareszcie pułk. T i s s i, przewodniczący misyi aliantów, na cześć gen. Hallera i wojska polskiego.

Gen, Haller opuścił tego samego dnia po krótkim pobycie miasto Cieszyn, zdążając w towarzystwie dywizyonera Latinika do Małych Kończyc na miejsce, gdzie zginął śmiercią bohaterską w obronie ziemi śląskiej brat jego ś, p, Cezary. Na wieść, że generał Haller ma uczcić pamięć swego poległego w obronie Śląska brata i przybyć na miejsce bohaterskiej jego śmierci, zgromadziła się cała ludność z M. Kończyc i okolicy, by okazać swą wdzięczność poległemu bohaterowi i cześć jego zacnemu bratu. Wzruszającemi słowy powitał przybyłego gen. Hallera ks. prób. Gałuszka, poczem wręczono gościowi kryształową puszkę z ziemią, zbroczoną krwią ś. p. kapitana Cezarego Hallera. Do łez wzruszony dziękował generał przybyłym, poczem udał się na stacyę kolejową, skąd wrócił do Krakowa. Przed odjazdem zapewniał, że serdeczne powitanie i pobyt jego na Śląsku zapisze się jako jedna z najpiękniejszych chwil życia trwale w jego pamięci. My pokładamy nadzieję, że jego uroczysta zapowiedź w razie potrzeby wcieli się na naszej śląskiej ziemi w czyn.

 

* * *

 

»Bildowanym« plotkarkom cieszyńskim nie poszło w smak imponujące powitanie gem Hallera w Cieszynie. Wściekłości swej dają upust w ten sposób, że niby złe, na łańcuchach trzymane psiki, ujadają na Polaków, obsypując ich najróżnorodniejszemi wyzwiskami. Na jednem takiem »zebraniu« w mleczarni przy ul. Prutka dobrana paczka pyskatych kucharek, szewcowych i różnych innych »bildowanych paniczek« cieszyńskich biadała nad tem, że »tego generała Hallera witano jakby cesarza lub jakiego wysokiego ministra«, że »na jego powitanie niesiono chorągwie, jak na Boże Ciało«, że »kwiaty mu słano pod nogi, jakby to był jaki święty« itd. Jedyną pociechą dla nich była ta okoliczność, że w powitaniu gen. Hallera nie wzięli udziału »bildowani biirgerzy cieszyńscy, tylko ordynarne świnie polskie, hawierze i t. p. branża«. ,. Właścicielka mleczarni, przytakując plotkarkom, żałowała, że »już niema cesarza, któryby tych kumedyi Polokom nie dozwolił«. Obskurnym plotkarkom radzimy, aby zamiast marnować czas na obrabianiu Polaków swymi jadowitymi językami, pilnowały swych gospodarstw, bo niejedna z nich mogłaby się uczyć porządku od znienawidzonych Gałicyanek. W każdym razie plotkujące »bildowane biirgerki« niech się mają na baczności, aby na ich rozjechane jadaczki nie nałożono kagańców…„

Gwiazdka Cieszyńska, nr 46 z 17 czerwca 1919 r.

 

(Odwiedziny generała Józefa Hallera.) Dzień 12. czerwca będzie dniem pamiętnym dla naszej wioski i okolicy. Witaliśmy bowiem generała Józefa Hallera na miejscu, gdzie zginął w styczniu b. r. brat jego kapitan Cezary w obronie ziemi śląskiej. Już dzień przedtem, w środę, rozeszła się wieść, że generał Haller przyjedzie do Cieszyna i w swej podróży przybędzie też do Małych Kończyc. Ozdobiono przeto zaraz choinkami i kwiatami miejsce śmierci brata jego na wzgórzu przy drodze, wiodącej z Małych Kończyc do Pruchnej. Uwiadomiono też sąsiednie gminy, jak Wielkie Kończyce i Zebrzydowice. W czwartek około 2. godziny po południu zaczęła się przy wspaniałej pogodzie gromadzie” dziatwa szkolna z kwiatami, przybyło duchowieństwo, zjawiły się grona nauczycielskie i wydziały gminne z wyżej wymienionych gmin, sporo ludności i szwadron konnicy z Pruchnej. O godz. 4. przybyły samochody; z jednego z nich wysiadł gen. Haller wraz z innymi oficerami, witany przez zebranych 'trzykrotnem »Niech żyjef« i drogą przez dzieci kwiatami wysłaną podszedł na oznaczone miejsce. Tutaj miejscowy ks. proboszcz Gałuszka; przemówił do niego w te słowy: »Generale! »Miejsce, na którem stoisz, ziemia święta jest«. Te słowa, wyrzeczone przez Pana z krzaku gorejącego do Mojżesza, mogę z pewnością nie bez słuszności zastosować do Ciebie, Generale, w dniu dzisiejszym. Boć miejsce, na którem stoisz, to ziemia naprawdę święta, uświęcona krwią za świętą sprawę poległych. A szczególnie nasza gmina, nasza parafia, w imieniu której mam zaszczyt do Ciebie przemawiać, związaną zostanie na zawsze z Twoim imieniem węzłem krwi serdecznej, węzłem krwi ś. p. brata bohatera, który tu na tem miejscu w obronie tej ziemi poległ śmiercią bohaterską. I krew ta, wytoczona zbrodniczą ręką słowiańskiego Kaina, woła nieustannie, jak niegdyś krew Abla, do niebios: »Ojczyznę, wolność, racz nam wrócić Panie!« Długo, z utęsknieniem spoglądaliśmy, spoglądał cały polski Śląsk na zachód, skąd, jak ongi przed stu laty w owej; brzemiennej nadzieją wiośnie, miał przyjść ratunek. I przybyłeś nareszcie, Generale, otoczony aureolą zwycięzcy i Twoja obecność napawa nas otuchą, że tej naszej ziemi drogiej nie będzie deptała więcej stopa zdradzieckiego wroga, że z nas urodzonych w niewoli, okutych w powiciu zdejmiesz raz na zawsze kajdany, sprawiedliwości dopomożesz do zwycięstwa, a nas wrócisz na Ojczyzny łono. Ta garść ziemi, wzięta tu z tego miejsca, gdzie ś. p. brat kapitan głowę położył, ta garść ziemi, przesiąknięta krwią, którą na wieczną pamiątkę racz z naszych rąk przyjąć, niech będzie tą pieczęcią niewzruszoną, która przypieczętuje na zawsze związek polskiego Śląska z macierzą Polską.«

.Następnie wręczył ks. proboszcz panu generałowi, jako pamiątkę, pudełko ze szlifowanego szkła, w srebrnej oprawie i z srebrną okrywą, a w niej garstkę ziemi, wziętą z miejsca, gdzie położył głowę ś. p. brat generała Cezary. — Zaraz potem jedna dziewczynka przypięła do piersi p. generałowi wiązankę z liści i kwiatów, a druga wręczyła bukiet, witając wodza następującym wierszykiem:

Witaj, generale drogi,
W prastare) Piastów ziemlcyl
Pośpieszyłeś w nasze progi
Z mieczem zwycięskim w prawicy;
By uwolnić nasze lany,
Przybywasz, wodzu kochanyl
Witamy Cię, śląskie dzieci
Z radością w sercu i wiarą,
Że już wkrótce dzień zaświeci
Nad ciemną krzywdy poczwarą,
I do Ojczyzny wrócim matki
Jako wolne, polskie dziatki.

Wzruszającą była ta chwila powitania i wręczenia pamiątki, jakoteż kwiatów. Niejedno oko, nawet u mężczyzn, zaszło łzą. Pan generał również był głęboko wzruszony serdecznem powitaniem i cenną pamiątką. W odpowiedzi swej, prawdziwie żołnierskiej, zaznaczył, że taka jest wola Boska, że jednych wcześniej odwołuje z tego świata, innych później; teraz jednakże nie czas łez, lecz czynu. O przyszłości Śląska w swojem i całej Polski imieniu wyraził się słowami pieśni: »Nie damy ziemi!« Słowa te zaraz otaczający podchwycili i zaśpiewali rotę. Teraz nastąpił epizod, który chlubnie świadczy o p. generale, jako wierzącym katliku. Poprosił mianowicie naszego miejscowego ks. proboszcza, aby zechciał się z obecnymi pomodlić na tem miejscu za duszę ś, p. jego brata, co uczyniono i głośno i nabożnie zmówiono »Ojcze nasz« i »Zdrowaś Maryo«. Na zakończenie odśpiewano hymn narodowy: »Boże coś Polskę «. Nastąpiły raporty wojskowe, przegląd wojska, rozmowa z oficerami i defilada. W czasie tego ludność oglądała odmienne mundury oficerów Hallerczyków, podziwiała serdeczność i uprzejmość p. generała, który rozmawiał z każdym, witał lub żegnała wojskowych podaniem dłoni. Zwłaszcza mężczyźni, co jako wojskowi widzieli niejedną inspekcyę wyższej generalicyi, chwalili tę jego niezwykłą uprzejmość, która ujęła wszystkich za serce. Przed odjazdem pożegnał generał wszystkich uściskiem dłoni. Zgromadzeni wznieśli przy pożegnaniu trzykrotny okrzyki na cześć p. generała i Polski. Za chwilę widzieliśmy już tylko smugę pyłu, wznoszącego się z pod kół samochodów. Unosiły one ku Zebrzydowicom miłego nam gościa, ale w sercach naszych zostanie dzień ten pamiętnym. Dzień ten dodał nam zarazem otuchy i podniósł nas na duchu. Dla utrwalenia i przekazania pamięci następnych pokoleń przeżytych tu wypadków spodziewamy się, że stanie wnet tutaj pomnik.”

Gwiazdka Cieszyńska, nr 48 z 24 czerwca 1919 r.

 

General Haller na Śląsku. We wtorek, dnia 5. b. m. przybył gen. Haller w podróży inspekcyjnej z Oświęcimia na Śląsk do Skoczowa, Cieszyna i Jabłonkowa. Wszędzie odbył w towarzystwie dywizyonera Latirtika przegląd wojsk, których wygląd jest świetny, karność wśród nich prawdziwie żołnierska, porządek wzorowy, duch znakomity. Toteż generał wszędzie wyrażał zupełne zadowolenie i wygłosił do żołnierzy serdeczne przemowy. Z Cieszyna udał się gen. Haller do Jabłonkowa, gdzie mu ludność i reprezentacya miasta zgotowała uroczyste i gorące przyjęcie. Na rynku jabłonkowskim odbył się przegląd wojsk, poczem wręczyła dziewczynka dostojnemu gościowi piękny bukiet, burmistrz miasta Jabłonkowa, p. Emanuel Buława, powitał go następującą przemową: »Panie Generale! Zapóźno otrzymaliśmy wiadomość o zaszczycie, jaki nas spotyka przez przebycie Pana, Panie Generale, do naszego miasta i dlatego nie mogliśmy przygotować uroczystego przyjęta. Jakkolwiek nie wiele dekoracyi zdobi nasze miasta, to zato serca nasze biją gorącem uczuciem dla Polski, a my wszyscy czujemy się zawsze prawymi Polakami. W imieniu ludności naszego miasta podnoszę i zapewniam, że naszem najgorętszem życzeniem jest należeć do naszej wielkiej Ojczyzny Polski.« Z Jabłonkowa wrócił gen. Haller do Krakowa.”

Gwiazdka Cieszyńska, nr 61 z 8 sierpnia 1919 r.

 

Rozkaz pochwalny gen, Hallera. Z powodu przeglądu, odbytego na Śląsku dnia 5. b. m., wydał gen. Haller rozkaz pochwalny, w którym podnosi sprawność i dobrą postawę wojsk śląskich, poświęca wzmiankę pochwalną milicyi i wyraża nadzieję, że wojska dywizyi śląskiej nie ustaną w twardej pracy nad zorganizowaniem siły zbrojnej polskiej. Twardo, z bronią u nogi, należy stać na straży kresów Polski, będąc żywem przypomnieniem dla zaborców chciwych polskiej ziemi. Żołnierz polski nigdy nadziei w nim pokładanej.”

Gwiazdka Cieszyńska, nr 63 z 15 sierpnia 1919 r.

 

Z WIERZNIOWIC. (Napaść Prusaków.) Zaledwie ochłonęliśmy z przerażenia po ostatnich ciężkich strzałach armatnich, które przeleciały Wierzniowice i padły wśród głośnych wybuchów tuż przed Wierzniowicami na terytoryum Niemieckiej Lutyni — już znowu zuchwały »Grenzschutz« niezupełnie zmiażdżonej hydry pruskiej niepokoił spokojnych mieszkańców naszej gminy przez całe pół dnia strzelaniem z karabinów ręcznych i maszynowych. W poniedziałek dnia 29. z. m. o godz. 8 rano, po dokonaniu przed kilku dniami śmiałych kradzieży (n. p. gęsi), podeszło koło 30—40 żołnierzy »Grenzschutzu« aż na most przez Olzę, poza którą jeszcze dosyć daleko sięga obszar Wierzniowic. Z liczby najeźdźców można było wnioskować, że dobrych zamiarów nie mają. Wnet też wystąpiła śmiało przeciw nim garstka naszych, Składająca się z 7 żołnierzy z placówki, 4 żandarmów i 3 bawiących na urlopie Hallerczyków, którzy dobrowolnie przyłączyli się do tej garstki, by mieszkańców bezbronnej gminy, z której sami są rodem, bronić przed grożącym im rabunkiem i kradzieżą. Ponieważ po niedługim czasie przybyły Prusakom posiłki, wywiązała się formalna a zacięta bitwa, w której z jednaj strony brało udział około 150 ludzi »Grenzschutzu«, a owych 14 dzielnych żołnierzy z naszej strony. Szczególnem bohaterstwem odznaczyli się owi Wierzniowianie-Hallerczycy, którzy pruskim opryszkom nalali porządnie gorącego sadła za skore. Napastnicy musieli się cofnąć; wieczorem zaś przybyli pokornie do Wierzniowic pruscy oficerowie, którzy zapewnili naszych, że już więcej nie będą niepokoić mieszkańców, że już teraz mogą zupełnie spokojnie spać, tylko aby już też Polacy do nich nie strzelali, gdyż mają 4 zabitych i 7 rannych. Z naszej strony nie było w ludziach żadnych strat. Niestety zabity został młody koń tutejszego rolnika p. Nierychla podczas orania w polu. Wieczorem spisano protokoły celem wydobycia od Prusaków odszkodowania tak dotkliwej straty.”

Gwiazdka Cieszyńska, nr 78 z 7 października 1919 r.

 

Święto zjednoczenia wojsk polskich. W ubiegłą niedzielę obchodził Kraków wielce święto narodowe. W uroczystościach wzięli udział Naczelnik państwa Piłsudski, Prymas Polski ks. arcyb. Dalbor, najwybitniejsi mężowie państwa i rzesze uczestników. Wszyscy zjechali się by w godny sposób obchodzić święto zjednoczenia wojsk polskich. Na glos, powstałej w zeszłym roku do nowego życia Ojczyzny, zgłosiły się tysiące obrońców z ochotnem sercem, by tej wyśnionej wolnej Polsce oddać swe siły, w obronie jej granic przelać i ostatnią kroplę krwi. U stóp jej złożył swój oręż żołnierz-Polak z pod znaku dwugłowego orła, Poznańczyk w mundurze pruskim i dawny Poddany rosyjski. Z poza niedawnych frontów światowej wojny zaczęli napływać najlepsi synowie polscy z Francyi, z „Włoch i z Ameryki. — Otwarły się nareszcie więzienia w Szczypiórnie, Magdeburga i Benjaminowa, legioniści, przydzieleni przymusowo do obcych formacyi, wracali pod swe ojczyste sztandary. Bohaterska brygada Hallera, wzmocniona byłymi jeńcami-Polakami w obozach włoskich i francuskich, wróciła, by bronić zagrożonych kresów wschodnich i zachodnich.

Tak Polska w przeciągu niedługiego czasu zdobyła wojsko karne i bitne. Jak ci legendarni rycerze, śpiący w Tatrach czy na Czantoryi, stanęli w obronie Ojczyzny obok Hallerczyka — Dowborczyk, obok legionisty dawny żołnierz au’tryacki. Zaraz z początku czekała ich wielka praca. Było trzeba bronić ojczystej ziemi przeciw bolszewikom, Ukraińcom, Prusakom i Czechom. Tam na polach walki żołnierz polski okazał swą wielką wartość, swą waleczność i poświęcenie. Strugi krwi, które na pobojowiskach płynęły, zapisały wyraźnie w dziejach Polski, że żołnierz polski, choć wychowany w różnorodnych warunkach, jest zgodny, karny, zjednoczony, gdy się rozchodzi o dobro narodu i całość Ojczyzny. To, co na polach bitw żołnierz polski dawno już przeprowadził czynem, temu dano wyraz w uroczysty sposób w Krakowie zeszłej niedzieli. Dziś znikają wszelkie różnice między żołnierzami polskimi. Dziś niema między wojskiem polskiem Legionistów, Dowborczyków, »Austryaków« czy »Prusaków«, lecz jest jeden żołnierz polski, który dla dobra Ojczyzny niesie mienie i krew. Żołnierz polski nie zawiedzie nadziei w nim pokładanych. Swą jednolitością, karnością i bitnością może być przykładem dla innych, nibyto »kulturalniejszych« wojsk. Dziś stoi on na pograniczu odwiecznie polskich sadyb, gotów dla obrony całości poświęcić wszystko. Dlatego cały naród polski, a zwłaszcza my na Śląsku cieszymy się całem sercem z uroczystości krakowskiej, która przypieczętowała i podkreśliła jeszcze raz, że wojsko polskie jest jedno, że w niem niema żadnych różnic i że jak jeden mąż pójdzie w święty bój, choćby z na i ogiem — i to z pewnością zwycięstwa!”

Gwiazdka Cieszyńska, nr 84 z 23 października 1919 r.

 

POZDROWIENIE OD HALLERCZYKÓW. Szan. Redakcyi i Czytelnikom »Gwiazdki Cieszyńskiej« przysyłają z frontu bolszewickiego najserdeczniejsze pozdrowienie Hallerczycy: Woźnicki Augustyn, Wach Franc. i Faruga Karol.

SERDECZNE POZDROWIENIE wszystkim Czytelnikom »Gwiazdki Cieszyńskiej”, zasyłają żołnierze 12. p .p. 10. kompanii: plut. Sajdok Józef z Dziedzic, jedn. och. szer. Kawulok Józef z Jaworzynki, szereg. Zawada Michał z Istebnej.”

Gwiazdka Cieszyńska, nr 90 z 6 listopada 1919 r.